środa, 18 grudnia 2013

Koniec EAMów! ^^

Dłuuuuugaśna przerwa się zrobiła, przepraszam. :(
Nie miałam zbytnio czasu ani weny, żeby coś naskrobać...

Ostatnie 3 tygodnie minęły hmm... szybko dość i pracowicie.
Ale po kolei, może ogólnie opiszę co się działo ;)

Biofizyka - przez ostatnie 3 tygodnie realizowaliśmy refraktometrię(czyli dajemy kropelki pod refraktometr, wyglądający jak mikroskop i badamy współczynnik załamania światła odczytując dane z podziałki - nudy), konduktywność osocza (czyli badanie konduktywności za pomocą konduktometru, zwiększanie temperatury i zapisywanie wyników, z czego potem wychodził ładny wykresik :P) no i energia aktywacji osocza, gdzie badaliśmy jakieś pierdoły przy pomocy wiskozymetru (tej rurki durnej :D) i termostatu. Macie foto, bo znalazłam gdzieś w czeluściach telefonu:

W czasie laborek zaczęły się zaliczenia sprawozdań, oczywiście każde musiało po około 2 razy wrócić do poprawki, ale jakoś się ogarnęło temat no i dzisiaj zdałam wszystko już i jestem ze sprawkami na czysto ;)
W międzyczasie było kolokwium z wykładów, oczywiście musiało mi braknąć 2óch punktów żeby to cholerstwo zdać i pobawimy się z tym na poprawie... Ech, mogłam się choć trochu do tego pouczyć, ale dzień wcześniej miałam kolosa z matmy i się nie wyrobiłam z czasem. :/ 
Ale przynajmniej 2 efekty mam zaliczone, więc tyle dobrze. ^^

TOMy
Od dwóch zajęć mamy RTG na zmianę z zadaniami. Polega to na tym, że jedna sekcja rozwiązuje 15 zadań(wziętych z kosmosu, no ale dobra) a druga idzie do sali z RTG żeby się czegoś podowiadywać :p
Potem następuje zamiana. Zadania oczywiście oddaje się prowadzącemu... Z tym, że nawet mając laptopy i internet trudno jest niektóre zadania wykminić, no ale dobra :D

Ruszyłyśmy się z Sonią na projekt w końcu, mamy temat o aparatach RTG do celów terapeutycznych. Bez sensu w sumie, nie wiem co ma to do realizowanego przedmiotu, ale dobra... W każdym razie musimy poszperać na stronkach wytwórców RTG o parametrach, pogrupować, zrobić zestawienie i przedstawić mu to na slajdach prawdopodobnie... Pobawimy się tym w święta :p

Grafika
Po skończeniu Blendera(program do projektowania graficznego w 3D, nie wiem czy wcześniej gdzieś wspominałam) przyszedł czas na Corela. Program z dupy w sumie, już wolę bezpłatnego InkScape'a o wiele bardziej intuicyjny interfejs i bardziej przyjazny. No, ale i tak 5 wpadło, więc nie jest źle ;) Jutro mamy Photoshopa, cieszę się ^^ mam nadzieję, że czegoś się w końcu nauczę, bo póki co pracowałam tylko na GIMPie, bo mi wystarczał.... Szkoda, że Polibuda nie ma licencji dla studentów na PsP :(

Do 10 stycznia musimy oddać projekt z Blendera, moja sekcja ma do zrobienia jakąś animację z pajacykiem... Nie mam zielonego pojęcia, co mam z nim zrobić, no ale nieważne, coś tam się wykmini ^^

Statystyka
Laborki dalej biegną swoim tokiem, instrukcji nigdy nie czytam, robię se zadania na świeżo i póki co mi wychodzi, nie widzę kompletne sensu w tym przedmiocie, Statistica to w sumie program analogiczny do Excela, z tym, że się bardziej zacina... No ale nic.

CPSBM
Żadnej kartkówki nie zaliczyłam, kurde. Trzeba będzie ogarnąć to jakoś szybko po świętach, bo innego wyjścia nie ma... Przez głupotę w sumie, na ostatnią kartkówkę serio wykułam, tylko że facet niezrozumiale sformułował pytanie i potem zarzucił mi, że podmieniłam pytania -.- Jak się okazało nie tylko ja błędnie usłyszałam pytanie, ale to oczywiście moja wina. Egal. Zaliczy się, mam nadzieję....

MiWM
Aaaaaa... DUPA. Wczoraj było kolokwium, które też se ładnie spieprzyłam, byłam tak na siebie wkurzona, że masakra... Przeoczyłam jedno zadanie w zeszycie, które w wersji kosmicznej pojawiło się wczoraj na kolosie, 9 przedziałów, 2 rzeczy po 2 obliczenia na każdy przedział, co daje piękne 36 równań do rozwiązania <3 Oczywiście musiał być też na zadanku nasz kochany przegubik... Ciekawe, czy ktoś w ogóle to zaliczy...

EAMy
W poniedziałek mieliśmy ostatnie laborki... Na jednych mnie nie było, bo nie zdążyłam dojechać na nie z Krakowa :D Ale nie musiałam ich odrabiać, także spoko... ;) EAMy są w sumie podobnym tworem co RSBM* z I semestru, podobna tematyka, stymulatory implantowane, akwizycja i wstępne opracowanie sygnałów bioelektrycznych, reografia impedancyjna i takie tam(brzmi kosmicznie, ale jest OK) Ostatnio przerabialiśmy właśnie reografię impedancyjną, gdzie po prostu mierzyliśmy impedancję płytki która imitowała coś tam, za pomocą oscyloskopu i LabView... Jedne z przyjemniejszych laborek w sumie. ;)
A zwłaszcza, że się z Hanią wycwaniłyśmy, zrobiłyśmy sprawozdanie na początku semestru i teraz mamy spokój, niech się reszta męczy ^^
Macie fotkę, coby monotonnie nie było:

No, to chyba byłoby na tyle... o angielskim nie ma w sumie co pisać, zaliczyłam kolosa, o. Jeszcze 2 dni i święta, 3 tygodnie przerwy, w ciągu której muszę ogarnąć więcej, niż od początku tego semestru chyba... :D
+ oczywiście jeszcze jakieś porządki świąteczne, pichcenie, zakupy i kupa innych pierdół ^^ 

Aaale... ogarnie się! ^^

Pewnie przed świętami nie będzie co pisać, tak więc: WESOŁYCH ŚWIĄT!

niedziela, 24 listopada 2013

Masakryczne Cepy + skrótowo cały tydzień ;)

Ech... Ja i moje cholerne szczęście. Naumiałam się dość porządnie na CPSBM, bo chciałam zaliczyć kartkówkę z analizy widmowej sygnałów ii... dupa. Pierdyliard wzorów, dyskretne transformaty Fouriera, rozdzielczość częstotliwościowa DFT... Wzory na metr, no ale je kurde umiałam! Tylko jeden jedyny wzór, którego nie zauważyłam(bo nie było o nim wspomniane w tekście, tylko był napisany pod wzorem na DFT i wzięłam to za jakieś przekształcenie) oczywiście musiał być na wejściówce... Faaak. Na całe szczęście ocena z laborków ponoć się do niczego nie liczy, z CPSBMów do indeksu wpada ocena z egzaminu... Oby, bo ciężko widzę te moje laborki. ;) A zwłaszcza, że już to jest druga wejściówka do poprawy, wrrr... Ale przynajmniej program w MatLabie w miarę ogarniałam, mieliśmy za zadanie wyznaczać widma fal i generować na ich podstawie jakieś dzikie wykresy, ale na całe szczęście MatLab ma dość bogatą bibliotekę obliczeniową i nie trzeba było zbyt wiele stukać na klawiaturze. ;) W ogóle muszę te durne sprawko z filtrów FIR zrobić, bo termin oddania nasza sekcja miała 2 tyg temu, a oczywiście Ola zawsze ma na wszystko czas... :p Ale przesył plików na Platformie* zamykają dopiero za tydzień, także luz. :D

Zaliczyłam wszystkie sprawka z biofizyki! ^^ Opieprzałam się z robieniem ich, ale na wykładzie dr Sid dał deadline'a, że nie wpuści na następne laborki nikogo, kto nie będzie miał zaliczonych wszystkich trzech sprawek... A że ja jedyną szansę na zaliczenie tego miałam na konsultacjach w czwartek, to spięłam tyłek, zrobiłam wszystkie 3 sprawka i poszłam je bronić. Fajne combo, ale grunt, że zaliczone i mogę sobie przyczłapać na środowe laborki :D A tu macie fotkę z pomiarów gęstości ze środy:

Tym razem nasze zadanie polegało na hmm... ważeniu pustego piknometru(ta buteleczka z piaskiem na zdjęciu) wlewaniu wody, ważeniu, wlewaniu wody i piasku, ważeniu i zapisywaniu pomiarów :D Tym zajmowała się akurat Beata z Agą, my z Sonią miałyśmy ciekawsze zajęcie. ^^ Dr Sid dał nam trzy naczynia z wodą o różnym stężeniu soli i za pomocą areometru mierzyłyśmy gęstość cieczy ;) Areometr to takie cuś co wygląda jak gruby termometr, na dole obciążony rtęcią albo śrutem, w środku ma podziałkę na której odczytujemy gęstość ;) Ale nie może dotykać ścianek naczynia, żeby pomiar był prawidłowy ;) ot, takie skrótowe info.

Co jeszcze ciekawego... Na Statystyce Medycznej też robimy wykresy, ale w programie zwanym Statistica. Wygląda jak Excel, tylko ma jakieś chore funkcje i nie słucha co my do niego mówimy :C
Ostatnio na laborkach przez 30 minut zastanawiałam się co w kodzie mam źle, że mi nie oblicza tego, o co go proszę, a tu wystarczyło Statistice wyłączyć i włączyć jeszcze raz i zadziałało... :p W sumie zajęcia z SMów wyglądają w taki sposób, że przychodzimy, robimy zadania według instrukcji z Platformy, przesyłamy sobie ten plik do siebie, opracowujemy wnioski i odsyłamy prowadzącej wyniki w formie sprawozdania. Ot, cały przedmiot. Nie mam pojęcia czemu to ma służyć, no ale ok... ;p

Dobra, kończę swoje wywody, w tym tygodniu postaram się coś naskrobać o TOMach, a we wtorek mam kolosa z biofizyki, także pewnie też będę Wam narzekać ^^

A tymczasem dobrej nocy x)

*Platforma - Polibudowy serwer, gdzie każdy przedmiot ma swoją stronę przedmiotu i tam prowadzący udostępniają nam różne materiały typu instrukcje do laborków, oceny z wejściówek, kolosów itp. ;)

czwartek, 7 listopada 2013

Pomiary lepkości x)


W tamtym tygodniu poza wspomnianymi TOMami nic ciekawego się w sumie nie działo, czwartek i piątek był wolny, w środę była biofizyczka, na której badaliśmy impedancję tkanek miękkich człowieka(o których jedno wielkie gie jest w necie, no ale dobra...). W sumie dość nudne laborki, bo całe 1,5h zleciało nam na mierzeniu się - wzrost, waga, % wody, % tłuszczu, % kości i % skóry. ;p Dr Sz. przyniósł nam specjalną wagę, na którą stawało się boso i niby poprzez impedancję w układzie noga-noga mierzył te wartości. Efektywniej byłoby mierząc ręka-noga(przekrój impedancji przez cały organizm, nie tylko dolne partie ciała) ale cóż. Ogólnie z zagadnieniami męczyłam się do 3 w nocy, żeby znaleźć COKOLWIEK sensownego w tej tematyce... Wzorów na impedancję skóry było 50, każdy totalnie z dupy >.<
No, ale dzisiaj bardziej popiszę se o lepkości, którą realizowaliśmy wczoraj ;p

Podczas zajęć 4-6 pracujemy w 4-osobowych sekcjach, także tyle fajnie, że sprawko można podzielić, a nie męczyć się samemu :D Ale do rzeczy...
Nasza sekcja dostała przydział na temat numer 2 - lepkość cieczy. W sumie wejściówek z tego nie ma, także można było potraktować naukę trochu z przymrużeniem oka ;) Toteż przeczytało się skrypt od Terleckiego i Tuliszki/Piskunowicza i wsio. Co w sumie potem jednak jak się okazało, było małym błędem, bo jak dj Sz. zaczął nas maglować, to ino raz :D Ale na całe szczęście bez konsekwencji... Każda z nas wydukała po jakimś jednym zdaniu(powiedzmy, że nawet było na temat :p), ale trza będzie trochu się poduczyć, bo to jest namiastka tego, czego prowadzący pyta przy sprawozdaniu... <3 -.-

Zostałyśmy wzięte jako pierwsze do sali nr 5, bo nasze ćwiczenie trwało najdłużej...
Stanowisko było wyposażone w wiskozymetr(ta przezroczysta rurka na zdjęciu :p) jak potem rozkminiłyśmy - był to wiskozymetr Ubbelohdego ;D + grucha, stojak, zlewki i roztwór gliceryny.
W wiskozymetrz nalewa się cieczy pomiędzy 2 krechy w tym pierwszym, podłużnym zgrubieniu, przytyka się jedną rurkę, drugą pompuje się gruszką do momentu, kiedy ciecz znajdzie się w drugiej 'kulce' w sąsiedniej rurce(mam nadzieję, że na focie coś widać :p jeśli nie - odsyłam ciekawskich do grafiki Google'a ;D). Miałyśmy zmierzyć lepkość wody destylowanej, potem roztworu gliceryny i roztworu gliceryny z wodą destylowaną(co 5 ml). Czyli nasze zajęcia polegały na pompowaniu cieczy  gapieniu się w rurkę, kiedy nasza badana substancja dojdzie do I-szej kreski(pomiędzy tymi dwoma kulkami), włączeniu stopera i gapieniu się przez kolejne ~7 minut kiedy łaskawie ciecz dotrze do poziomu krechy II-giej. :p (pod drugą kulką)
W każdym razie wraz ze wzrostem ilości wody lepkość malała, no. :D
Tera tylko wystarczy trzasnąć z tego sprawozdanie, zrobić ładne wykresiki w Excelu, porządnie się poduczyć i może po 4-5 zwrotach w końcu nasze sprawozdanie zostanie przyjęte! ^^

A dzisiaj był kolos z projektu z Mechaniki. Hahahaha, powodzenia. Oczywiście trafiłam do grupy, która miała porąbane zadanie, gdzie nie miałam zielonego pojęcia, w którą stronę zwrócone są wektory prędkości, nie mówiąc już o przyspieszeniach...
Ech, poprawa w styczniu ;D

czwartek, 31 października 2013

USG :)

No więc za nami drugie laborki z TOMów ;) 3h słuchania o USG... Ale zacznijmy od początku.

Zaczęły się wejściówki. Z TOMami jest tak, że na całe szczęście są one po prostu na 'zal'. Nie ma ocen, albo się zdało, albo nie - system binarny się kłania ;)

Ogólnie oczywiście niezbyt ogarnęłam temat... Tzn. zrobiłam sobie piękną notatkę skrótową z zagadnień podanych przez prowadzących, no ale jak to ja - nie uczyłam się tego, tylko przeczytałam raz przed zajęciami ^^ Nie było źle, w naszej sekcji(14 os) nie zaliczyła tylko jedna osoba. Pytania w sumie były proste, trzeba było opisać prezentację typu M(motion) + zastosowanie oraz podać dlaczego używany jest żel USG. Pomijając fakt, że dzień wcześniej naczytałam się, że żel do USG jest dobrym lubrykantem( :D ) to mieliśmy niezły ubaw z tego pytania :p Chociaż 90% napisało dobrze, (tzn. że poprawia przewodnictwo sygnałów USG oraz eliminuje pęcherzyki powietrza uniemożliwiające poprawny odczyt obrazu) to znalazły się dwie osoby, które napisały, że żel ten 'służy do lepszego poślizgu' :D Prowadzący mieli z tego niezły ubaw, zresztą my także ^^

Ogólnie całe laborki były nudne. Niestety... Mieliśmy je prowadzone z panem, który wielu rzeczy nie ogarniał, po czym stwierdzał 'ale zresztą to jest nieważne'... No kurna. Druga sekcja miała z innymi prowadzącymi - mogli sobie pomacać głowice, sami porobić sobie USG, pobawić się sprzętem, a u nas nic... 3 godziny siedzenia i słuchania 'rzeczy nieważnych'... Oczywiście były 3 osoby, którym nasz prowadzący. robił USG, ale było to na zasadzie 'tutaj chyba znajduje się trzustka, ale nie jestem pewien, bo jest to ogólnie słabo widoczna struktura, bla, bla, bla...'. Po jakimś czasie przyszedł drugi prowadzący i trochu uratował sytuację mówiąc o wiele bardziej konkretnie, ale i tak z obserwacji to my się jedno wielkie gie nauczymy... Wszyscy się tak cieszyli na te laboratoria, bo poprzednia grupa zachwalała, jak to fajnie było... Może i było, ale z innym prowadzącym...

Ten tydzień na całe szczęście się skończył, mam już weekend... Zasłużony, po 3 dniach wychodzenia z domu przed 9 i wracania około godziny 22... Mam nadzieję, że taki nawał jest tylko chwilowy, bo jeśli nie, to nie mam pojęcia, ja ja wyrobię z takim planem zajęć + tym IAESTE...

Dobraaaanooooc! x)

sobota, 26 października 2013

Biofizyka, w końcu ;)

No. Od środy zbieram się do napisania tej notki... Ech, kompletnie nie mam na nic czasu, w ogóle mnie w domu nie ma... Kocham taki plan zajęć, że kończę (w najlepszym wypadku) w okolicach 18, jestem w domu to jest już ciemno i weź tu człowieku zrób cokolwiek, jak już prawie noc... Ale przynajmnej rano mając na 11 można sobie trochu pochrapać x)

Noo, ale do rzeczy...

Przyda się dłuższa notka opisująca biofizyczkę. ;) Ogólnie przedmiot w moim mniemaniu jest póki co mechaniczną interpretacją części ciała człowieka :P
Na pierwsze laborki (te tydzień temu) mieliśmy przygotować się z takich pierdół jak odporność kości na różne zgniatanie, odkształcanie i inne pierdoły, reologię kości długich i ogólnie powtórka z materiałoznawstwa + anatomii ;) Jakoś poszło, wejściówką były pytania losowane z puli 20 pytań wymyślonych przez doktora Sz. Ciekawym zjawiskiem był fakt, że wszystkie grupy niezależnie od wybranego numerka miały pytania bardzo podobne, ale co tam :D Przynajmniej się załapało ładnie 4,5 z wejściówki ^^ Irytujący jest fakt, że mając zajęcia na OiZecie, tam, gdzie laboratoria typowo do materiałoznawstwa są wyposażone w różne maszyny badające naprężenie, odporność na ściskanie, odkształcenia itp., dr Sz. puścił nam filmik, na którym jest zgniatana kość wołowa... No kurde, filmik filmikiem, a z praktyki dupa... Praktyka, yhym...

Dobra, kość kością, jedynym celem wyświetlenia tego badania było streszczenie jego przebiegu w sprawozdaniu... Resztę roboty mieliśmy w magicznym Excelu :P

Ogólnie dostaliśmy pliki z danymi na pendrivie i wg określonych wzorów mieliśmy obliczać jakieś tam pierdoły... :P w sumie do teraz nie wiem co to w końcu było, no ale nieważne... Każdy miał do policzenia jakieś tam dwie rubryczki, podchodził do tablicy i wpisywał - jak w podstawówce :P

W sprawku mieliśmy zamieścić wykresy z tych obliczeń i pińcset innych badziewi, które niby zostały określone przez prowadzącego na kartce. Jednak okazało się, że poza tym mamy zrobić pierdyliard innych rzeczy, wzorując się na Jaroszyku(książka z biofizy), o czym nikt nie wiedział i tak, z prawie 100 osób, które chciały oddać sprawozdanie przyjęte zostało... aż jedno ^^

Dlatego mądra Ola stwierdziła, że w dupie ma robienie sprawka, skoro i tak pójdzie do zwrotu... i w sumie się nie pomyliłam, bo z naszej grupy nie przyjął ani jednego :P Zrobi się na za tydzień ;D

Na laborki w tym tygodniu mieliśmy ogarnąć tematykę elektrostymulacji zrostu kostnego i zjawisk elektrycznych w kościach... Parę zagadnień, także w sumie nie było zbytniego problemu z ogarnianiem ;)
Nikt nie wyleciał, także nie było źle.

Na zajęciach bawiliśmy się oscyloskopem, mierzyliśmy coś tam (w sumie nie wiem co, jakieś graniczne wartości impulsów elektrycznych chyba) potem trza było obliczać coś tam z tytanem i żelazem( podstawić do wzoru, odwrócić i voila) i w sumie tyle, żadnej filozofii... ;)

Ale muszę się sprężyć żeby napisać to cholerne sprawko z I tematu, bo na środę musiałabym zrobić kolejne :D A jeszcze 50 innych rzeczy do ogarnięcia jest ^^

Dzisiaj w teorii wolne, bo święto wydziału, byłam na konferencji 'Śląska Inżynieria Biomedyczna', posiedziałam 2,5h, ponudziłam się i poszłam w cholerę, bo raczej nie interesuje mnie projekt budżetowy województwa śląskiego na rozwój gałęzi biomedycyny... No, przynajmniej na razie.

A tak poza tematem - jako iż mam za dużo wolnego czasu(taaa, yhym...) to zapisałyśmy się z kumpelami do organizacji studenckiej IAESTE :D Ciekawe, czy ogarniemy... Chcę to widzieć :p

sobota, 19 października 2013

Piątkowe wynurzenia

Zmienili nam ticzerkę z angielskiego. Po drugich zajęciach mogę stwierdzić - o niebo lepiej!
Wreszcie nie słuchamy przez 90% zajęć opowieści o tym, jak córka naszej szanownej pani magister nie mogła przewieźć fagotu w samolocie nie wykupując dodatkowego miejsca, ewentualnie kontemplując nad najbardziej ekonomiczną drogą do wody cieplejszej o 10 stopni(!) poprzez założenie paneli słonecznych, no bo w końcu UE na wsi gdzieś za Gliwicami daje dofinansowanie nawet do 80%! No cud, miód i orzeszki...
A po IV semestrze egzamin, na którym z pewnością będę rozkminiać jak przemycić fagot, no na pewno ^^

Ale co złego to już za nami, zmieniono nam prowadzącą na 'lepszy model' czyli mgr L. Kobiecina bardzo w porządku, każe nam gadać(co oczywiście Oli się niekoniecznie podoba, jako że jest lingwisyczną łamagą, ale co tam) i ogólnie tłumaczy wszystko bardzo fajnie, konkretnie i na temat ;) Także duży plus za angielski :)

Potem magiczne okienko było(jak zawsze po angolu), na którym wróciłam sobie do domu, wydrukowałam instrukcję na CPSBM i wróciłam na Pogoń*. :) Wykłady z Cepeesów hmm... transformata Laplace'a i transformata Fouriera... = nikt nic nie wie, ale jest fajnie! Czaaaaarno widzę z tego egzamin, oj czaaarno...
Potem była Statystyka, gdzie profesor jak zwykle 'ciekawie' opowiadał anegdotki z życia swojego psa - tak samo, jak na Elektronice w II semestrze. Ogólnie Statystyka to kolejny przedmiot, gdzie przyda się solidna podstawa matematyczna ze szkoły średniej... ;) Jak sama nazwa zresztą mówi.

Potem przyszedł czas na nasze upragnione laborki z CPSBMów... W sekcji II(gdzie byłam ja) były filtry FIR(niee, nie pytajcie mnie co to jest, bo nawet po 5-krotnym przeczytaniu instrukcji dalej nie mam bladego pojęcia wtf). Wejściówka polegała na napisaniu pytań i gapieniu się w nie bez sensu przez najbliższe 5 minut. ;D Ale na całe szczęście doktor się zlitował i po magicznym 'odkładamy długopisy' stwierdził, że kartek i tak nie zbierze, bo to bez sensu, tylko chciał nam pokazać jak mało wiemy. Super ;p
Dalsze godziny laborków(a labor trwa 2 h 15 minut w PIĄTEK od godziny 15:30 -.-) minęły na próbie zrozumienia czegokolwiek... Na próżno :P Jakoś tam się zrobiło 3 zadania w MatLabie(dziękuję temu, kto wsadził nam ćwiczenia z MatLaba w postaci WdOI** na II semestr), wyszły jakieś krechy(które chyba miały tworzyć wykres ^^), wszystko zostało piknie zapisane do pliku, teraz trzeba jakoś jeszcze uciułać z tego sprawozdanie i włączyć tryb PanDa3... Czarno to widzę, ale jakoś może ogarniemy ^^

Czas się zacząć psychicznie przygotowywać na poniedziałek, bo czeka mnie matma z dr B. a potem jakże cudowne EAMy... <3

Dobranoc! ;)

*Pogoń - hala sportowa w Zabrzu, której część jest zaadaptowana przez nasz cudny wydział ^^ czyli tam mamy zajęcia :p
**WdOI - Wprowadzenie do Obliczeń Inżynierskich(czyli ćwiczenia, z których chyba najniższa ocena była 4,5 ;D)

wtorek, 15 października 2013

Pierwsze laborki z TOMów

Dzisiaj pierwsze trzygodzinne laborki z TOMów... Powiem Wam, że zaskoczyły mnie, pozytywnie oczywiście. Jak dla mnie, to prowadzący laboratoria jako wykładowca sprawdziłby się równie wyśmienicie... Opowiada ciekawie no i przede wszystkim zrozumiale(przynajmniej póki co :p) :)
Tematem pierwszych laborek było RTG. Najpierw krótki wstęp o technikach rentgenowskich, potem poszliśmy sobie do pracowni rentgenowskiej, gdzie naszym oczom ukazał się wieeelki, polowy rentgen ^^ (co prawda ma już zapewne swoje lata, ale działa należycie i ma dość sporo ciekawych funkcji, przynajmniej według dr I. ;) )
No to przez następne 2 godziny słuchaliśmy na temat budowy wszelakich podzespołów, zaczynając od generatora wysokiego napięcia, sterownika promieniowania, idąc dalej kablami w stronę stołu rentgenowskiego, kończąc na szczegółowej budowie lamp oraz zastosowanych technologiach chłodzenia, bo to cholerstwo nagrzewa się w końcu do temperatur ~2000*C...
Aga z wrażenia aż zasłabła, trzeba było ją łapać ;) Ale ogólnie w tej sali duchota, drzwi przez większość czasu były zamknięte, bo promieniowanie... 
Ciekawe, jak będą wyglądały dalsze laborki, bo póki co wydaje się ciekawie... 
Aczkolwiek TOMy ponoć sieją największy pogrom na III semestrze, dlatego boję się co przyniosą następne zajęcia.
Na projekcie tylko dostaliśmy spis tematów projektowych, zaczął się wyścig szczurów o najlepsze topiki :p
My z Sonią mamy coś tam o aparatach RTG do celów terapeutycznych, czyli specyfikację, zastosowanie i parametry... Będzie ciekawie gromadzić jakiekolwiek info na ten temat, bo z tego co widzę to w necie nie ma zbyt wielu informacji... Trzeba będzie w książkach pogrzebać chyba i wycieczki porobić po zakładach produkcyjnych o.O

Jutro same wykłady, bo odwołali nam ćwiczenia z MiWM* ^^

Także chill. ;) 


*MiWM - Mechanika i Wytrzymałość Materiałów

niedziela, 13 października 2013

Miłe złego początki...

Semestr zaczął się w miarę miło...
Na pierwszy ogień poszła biofizyka - ćwiczenia. Potem były wykłady z TOMów* i z grafiki...
Przez chwilę czułam się jak na medycynie, serio. :)
Na biofizie gadki o wytrzymałości kości długich, potem na wykładzie z Obrazowania interpretacja zapisów RTG i TK, analiza zmian nowotworowych... Przynajmniej może wykłady nie będą usypiaczami, tylko w końcu będzie można posiedzieć i posłuchać czegoś ciekawszego :p 
Na Grafice był tylko wstęp, gadka o warunkach zaliczenia przedmiotu i o tematyce zajęć, czyli nie mam się co tu rozpisywać. ;) Zapowiada się fajna odskocznia od reszty przedmiotów, bardzo cieszy mnie fakt, że skubniemy coś niecoś z PSP :)

W następnych dniach laborki skupiały swoją tematykę głównie w okolicach szeroko pojętej  elektroniki i fizyki... Na EAMach** przez 1,5h zajęć mierzyliśmy czujnikiem laserowym prędkość przepływu kropel jakiejś tam substancji pływającej sobie w nafcie. W każdym razie zrobiliśmy ładnie pierdyliard pomiarów(a gwoli ścisłości - 48 000 + potem jeszcze 24 000) i mamy zrobić sprawozdanie zawierające obliczenia ilości przekapanych kropli w czasie 38,5 sek :p taaak. ;D

Do reszty w głównej mierze było tylko wprowadzenie, potem kulturalnie puszczali nas z zajęć, także o reszcie wypowiem się w tym tygodniu ;)

Ogólnie zapowiada się ciekawy semestr. Jednak w tym wypadku słowo 'ciekawy' idzie w parze z cholernie ciężką pracą, niestety... Przedmioty(przynajmniej na razie) wydają się interesujące, na III semestrze wkracza w dużej mierze część 'biomedyczna', jednak nie ustępuje ona miejsca pierwszemu członowi nazwy kierunku... 

Duuużo fizyki, obliczeń, elektroniki czyli tego, co tygryski lubią najbardziej... 
A już się cieszyłam, że z fizyką pożegnałam się w I semestrze, a tu lipa! :( 
Trzeba będzie spiąć tyłek. :)


*TOM - Techniki Obrazowania Medycznego
**EAM - Elektroniczna Aparatura Medyczna

czwartek, 10 października 2013

Tytułem wstępu...

Witajcie!

Rok temu wybierając podczas rekrutacji kierunek Inżynierii Biomedycznej szukałam jakichkolwiek informacji w sieci... Jednak na próżno. 

Kierunek jest kierunkiem dość nowym, powstałym bodajże w 2006 roku, jako pierwszy na AGH. Potem w ślad za nimi poszły też inne uczelnie. :)
W każdym razie poza paroma komentarzami na forach, w sieci o kierunku nie było NIC. Sama przeszukiwałam dziesiątki stron, jednak nic konkretnego się nie dowiedziałam... W głowie miałam tylko ogólny zarys kierunku, wiedziałam, że nie będzie łatwo i że części stricte biomedycznej na próżno się spodziewać, a zwłaszcza na I roku. 

Dlatego też pomysł na tę stronę. Czy się przyjmie - nie mam pojęcia, aczkolwiek może jakiś zagubiony, początkujący inżynierczyk się tu zaplącze ;)


Pluję sobie jednak w brodę, że zaczynam pisać ów bloga dopiero od II roku, no ale lepiej późno niż później, nieprawdaż? ;) Zmora pierwszego semestru - matematyka, też się pewnie będzie plątać gdzieś w postach, bo walczę z nią dalej :) 


A teraz ciut o sobie...

Jestem Olą, dwudziestoletnią Olą. Może orłem IB nie jestem(raczej odwrotnie) ale staram się na kierunku utrzymać i póki co jakoś mi to wychodzi, zobaczymy jak będzie dalej :D A studiuję sobie na Politechnice Śląskiej, na Wydziale Inżynierii Biomedycznej. :) 

Ten blog będzie miał na celu jako takie przybliżenie obrazu studiowania na tym magicznym kierunku, coby ułatwić życie potencjalnym kandydatom, o. Rocznikom młodszym także, aby wiedzieli, na co muszą się szykować w następnych semestrach ^^


Dobra, to tyle mojego gderania, zobaczymy, czy coś się rozwinie... Jutro postaram się skrobnąć jakiegoś posta z dnia na uczelni :)